Decyzja o instalacji paneli solarnych w domu jednorodzinnym powinna być poprzedzona dokonaniem średnich obliczeń, by sprawdzić, czy inwestycja taka nie jest wydatkiem na granicy opłacalności.
Mimo że cena tego typu urządzeń spada z roku na rok, to nadal nie jest to wydatek najmniejszy, ze względu na utrzymujące się na mniej więcej podobnym poziomie od dłuższego czasu ceny materiałów niezbędnych do ich wykonania, tj. krzemu i aluminium. Najtańszą dostępną na polskim rynku technologią jest panel półprzewodnikowy. Jego cena wynosi około 2 euro netto za 1 Wp. Cena modułów krystalicznych dla porównania wynosi ok. 3 euro.
Należy wziąć pod uwagę także, że Polska leży w obszarze słabego nasłonecznienia, w stosunku np. do Niemiec. To ma wpływ na wydajność urządzeń fotowoltaicznych, a tym samym na ilość możliwej energii jaką są w stanie wygenerować. Sprawność systemów obecnie jest coraz lepsza, i szacuje się, że tańsza wersja paneli solarnych jest w stanie wyprodukować przez 1 kWp paneli średnio do 1100 kWh.
Aby zwiększyć efektywność takiej elektrowni, producenci proponują rozwiązania ruchome. Systemy nadążne to nic innego jak systemy śledzące położenie słońca, po to aby ustawić panele słoneczne w sposób umożliwiający maksymalne naświetlenie. Jednak minusem takiego rozwiązania jest jego relatywnie wysoki koszt w stosunku do ceny samych paneli. Mimo iż jest on w stanie zwiększyć wydajność ogniw nawet do 40%, to za jego cenę możemy kupić drugie tyle paneli słonecznych, co zwiększy produkcję prądu o 100%. Ponadto system nadążny wymaga nakładu kosztów związanych z szybszą eksploatacją jego części ruchomych. W ogólnym rozrachunku system taki nie wpływa korzystnie na rachunek ekonomiczny.
Rodzaje instalacji fotowoltaicznej mogą być różne. Jednym z nich jest ta złożona z akumulatorów. Jednak poza ograniczeniem mocy maksymalnej naraża na spore straty energii, jeśli np. akumulatory są już w pełni naładowane, a słońce nadal świeci. Ponadto wymagają wymiany co jakiś czas, co wiąże się z dodatkowymi kosztami. Tańszy w zakupie i kosztach utrzymania jest system połączony z siecią, dzięki któremu energia wytwarzana na bieżąco jest spożytkowywana przez odbiorniki. Zapewnia to wydajność paneli na maksymalnym poziomie i zmniejsza całościowe koszty instalacji.
Po porównaniu kosztów pojedynczego panelu z jego możliwościami produkcyjnymi, okazuje się, że zwrot inwestycji powinien nastąpić w ciągu 8 lat. Jest to perspektywa jednak bardzo optymistyczna, gdyż zakłada wykorzystanie energii w czasie jej największej produkcji, tak więc w ciągu dnia, kiedy większość domowników jest poza domem. To powoduje marnotrawienie energii, a czas zwrotu wydłuża się do bliżej nieokreślonej przyszłości. W Polsce, w przeciwieństwie do większości krajów zachodnich, nie ma jeszcze możliwości odsprzedania nadmiaru wyprodukowanej mocy do sieci. Można ewentualnie oddać ją za darmo. Dlatego upłynąć musi jeszcze kilka lat, zanim pod tym względem będą panowały u nas europejskie standardy.